|
REDSHIFT � Downtime
Trzecia płyta w dorobku zespołu Redshift i jakże inna od pozostałych
dwóch, bardziej dojrzała, bogata, urozmaicona. Mimo to, jeśli
podobały wam się poprzednie płyty ta również zostanie przyjęta z
entuzjazmem. Nagrania na tej płycie są doskonale zrealizowane, muzycy
nie próżnowali, wzbogacili brzmienia, prawdopodobnie rozszerzyli
instrumentarium. Nadal oczywiście we wszystkim dominują sekwencery ale
jakże wzbogacono tło. Utwory te po części były przedstawione na
koncercie Alpha Centauri. Wspaniały pierwszy utwór �Nails� to
feeria dźwięków, początkowo bardzo spokojny temat stopniowo
narasta do takiej intensywności w kulminacji że trzeba mocno trzymać
słuchawki aby nie spadły z głowy, wspaniałe tym bardziej iż
utwór ten jest zbudowany z kilku takich wzlotów i
upadków. Doskonałe rozpoczęcie. �Ultranaut� to domena sampli,
szumów, efektów echa z brzmieniami odgłosów
przypominających chór, dodatkowo klimat budują dźwięki gitary
oraz niepokojące �tykanie�. Niemal idealna atmosfera grozy zwłaszcza w
ciemnym pomieszczeniu. Intro na gitarze niczym jak na koncercie heavy
metalowym, następnie dominujący rytm sekwencerowy, doskonale wplecione
syntezatorowe brzmienia oraz krótkie przerwy między rozpędzonymi
sekwencerami to następny utwór �Mania�. Utwór czwarty
�High Noon� otwierają efekty przypominające średniowieczny chór,
wielopłaszczyznowa gra syntezatorów, następnie rozwija się
powolny rytm, cały czas słychać mroczne dźwięki w tle i tak powoli do
samego końca. Zaraz po �Nails� drugi mój ulubiony utwór z
tej płyty. �All Things Bright� to kolejny świetny kawałek, powolny rytm
perkusyjny w tle ale jednak cały czas dominujący i przewijające się na
pierwszym planie różne linie melodyczne. Prosta melodia,
następnie wzbogacana rozwijającym się tematem wykorzystującym
sekwencery, bogactwo tekstur muzycznych przewija się w tym gruncie
rzeczy dość prostym utworze, utwór kończy się spokojnymi
dźwiękami fletu. Szkoda że taki krótki, pomysłów
starczyło by na pewno na dłuższą suitę. Na koniec doskonały tytułowy
�Down Time�. Początkowo bardzo kosmiczny ambientowy początek, szumy,
świsty, odgłosy przelewających się partii materii w głębokim kosmicznym
świecie, bardzo powoli staje się typowym pulsowaniem
sekwencerów, tło stopniowo zanika, rytm zaczyna dominować nad
całością, potem niknie. I tak kończy się podróż w głębię czasu.
Początek płyty sugerował związki z klasyką szkoły berlińskiej, dalsze
utwory znacznie od niej odbiegają. Po trzech doskonałych płytach wydaje
się, iż narodziła się nowa wspaniała gwiazda prawdziwej EL-muzyki. Może
za kilka lat zespoły idące śladami stylu Redshift określane będą mianem
kontynuatorów szkoły londyńskiej czy brytyjskiej. Tak trzymać.
Czekam na kolejne ich płyty. .
RAFAŁ NIZIOŁEK
Powrót do spisu recenzji
|